piątek, 20 grudnia 2013

I

  Życie i śmierć.
   Odwieczne rywalki wyrywające sobie nasz los ze swoich rąk. Toczące nieustanną walkę. W ich bitwie jesteśmy jedynie małymi pionkami. Jednak wynik jest już przesądzony. Śmierć zawsze wygrywa.
   Całe moje życie spadałam. Nic mnie nie hamowało, nie zatrzymywałam się choćby na sekundę. Czas przeciekał pomiędzy moimi palcami, a ja bez odwrotnie spadałam w stronę ciemnego dna.
28 czerwca 1999 r.
   To były moje drugie wakacje spędzone nad Lower Saranac Lake.
  Dłonie, a raczej ich ciemny zarys na tle błękitu. Fascynował mnie każdy szczegół otaczającego mnie świata. Nic nie mogło umknąć mojej uwadze. Kolorowe refleksy światła unoszone na gładkiej tafli jeziora. Delikatny, prawie niesłyszalny szum, wiatr wiejący prosto w moje oczy.  Zanurzyłam dłoń w wodzie. Była przyjemnie zimna i niebywale czysta. Pragnęłam do niej wejść i poczuć jej chłód. Spojrzałam pod nagie stopy. Stałam na miękkiej warstwie sosnowych igieł, w której dostrzegłam samotny kamień. Podniosłam go i z całej siły rzuciłam w stronę jeziora, a on wylądował w nim z głośnym pluskiem. Słońce nieznacznie mnie oślepiło, jednak dojrzałam na przeciwległym brzegu rozmazane kształty drzew.
   Spojrzałam w stronę rodziców. Siedzieli na starym kocu rozłożonym w cieniu drzew i rozmawiali oparci o szorstkie pnie. W oczach Samanthy dojrzałam iskierki radości. Usta Teda wygięły się w delikatnym uśmiechu. Takich pragnęłam zapamiętać ich na zawsze.
   Nagły, zimny powiew wiatru zmusił mnie do zamknięcia oczu.
   Gdy je otworzyłam wszystko zdawało się być snem.  W miejscu, gdzie jeszcze sekundę temu siedziała Samantha, nie było już nic.
   - Tato? – zapytałam swoim wysokim dziecięcym głosem.
   Rozszerzył zdziwione oczy i w mgnieniu oka porwał mnie w swoje ramiona. Niezawodna intuicja pięciolatki podpowiadała mi, że stało się coś złego.
   - Tato? – powtórzyłam tym razem bardziej zaniepokojona.

   - Teraz wszystko się zmieni.

Trochę tego mało, ale resztę jedynki dopiszę za tydzień C:
 PROSZĘ O KOMENTARZE :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz